Killah pod ostrzałem

Witam serdecznie. Jak tam się dzisiaj zapatrujecie na pogodę? Podobno u niektórych burze z deszczem, a u mnie nadal ogromny upał. Jak poszłam zrobić sobie zdjęcia do liceum, to nie mogłam przejść obojętnie obok lodziarni i zakupiłam sobie małego loda włoskiego. Poprawił mi samopoczucie o stokroć. Teraz, kiedy już siedzę wygodnie przed komputerem, postanowiłam, że przejrzę nowe Killah i przygotuję coś dla Was. Tak też się stało. Tradycyjnie ujrzycie zaraz trzy stylizacje. Część z Was może stwierdzić, że są nieco inne. I mają chyba rację. Są dużo bardziej minimalistyczne, gdyż chciałam zobaczyć jak wyjdzie mi to w takim wydaniu. Efekty możecie zobaczyć sami:




Pierwsza z nich to nieodłączna część chyba każdego z moich artykułów - czerń. Jest tak uniwersalna, że aż żal ją pominąć. Moje ulubione, wysokie buty wraz z zakolanówkami połączyłam z pasiastą sukienką o dość prostym kroju - ale chyba takie są najbardziej użyteczne. Z moją ukochaną listonoszką całość prezentuje się całkiem fajnie. Druga to taki lekki wzgląd w przeszłość, gdyż ewidentnie czuć tam wiosnę. Dla upartego to i lato też tam się znajdzie. Ten sweter jest świetnie wykonany i polecam go kupić, gdyż czuję, że może kiedyś zyskać na wartości. Ostatni set to chyba mój ulubieniec spośród innych. Ostatnio spodobały mi się wszelakie spodenki 7/8, dlatego te również znalazły się w mojej szafie. Połączenie tych dwóch bluzek okazało się strzałem w dziesiątkę, bardzo mi się podoba.


To tyle na dzisiaj koty. Liczę, że w komentarzach pojawią się bogate i szczere opinie, a nie tylko jednowyrazowe wypowiedzi. Pozdrawiam, Aga.