Wasza koleżanka, a czytelniczka bloga, chciałaby przekazać wam informację:
17 maja, śliczny, gniady koń Baron uciekł właścicielowi z pastwiska. Długo biegł drogą, na której spowodował wypadek. Mimo że został w jego wyniku ranny biegł dalej, nikt nie chciał go złapać. Przebiegł szmat drogi kiedy złapała go moja mama. Od razu zadzwoniła do mnie żebym znalazła numer telefonu, gdzie mogłaby zadzwonić po pomoc. Na szczęście w Gliwicach, gdzie mieszkam, jest szpital dla koni. Pomoc dotarła szybko, znalazł się właściciel, ale nie był to niestety koniec problemu. Baron był przemęczony, krwawił z koronki kopytowej, przewrócił się w przyczepie. W szpitalu odpadła puszka kopytowa. Ze względu na koszty leczenia (zmiana opatrunku raz na 7/10 dni - 500zł + koszty leków + 25zł za dzień konia w szpitalu) właściciel zrzekł się praw do konia. Teraz ja z moją mamą i fundacją Stacyjka Maltusia zbieramy pieniążki na jego leczenie. Aktualnie koniś jest w dobrym stanie, pomimo że istniało zagrożenie życia. Pomoc jest nam jednak potrzebna, bo leczenie będzie trwało jeszcze długo...
Więcej o koniu można przeczytać tutaj:
Więcej o koniu można przeczytać tutaj:
http://www.rossnet.pl/Artykul/ Baron-czeka-na-pomoc,195472
Na jego leczenie potrzebne jest dużo pieniędzy, których zbiórką zajmuje się obecnie Fundacja. Osoby, które chcą wesprzeć leczenie Barona proszone są o przesyłanie wpłat na numer konta 34 1060 0076 0000 3200 0140 7757 (Bank BPH) z dopiskiem „NA KOŃSKIE DZIECKO”.
Na jego leczenie potrzebne jest dużo pieniędzy, których zbiórką zajmuje się obecnie Fundacja. Osoby, które chcą wesprzeć leczenie Barona proszone są o przesyłanie wpłat na numer konta 34 1060 0076 0000 3200 0140 7757 (Bank BPH) z dopiskiem „NA KOŃSKIE DZIECKO”.
Zdajemy sobie sprawę z tego, że większość z was nie ma kont bankowych. Zachęcamy do pokazania strony (TEJ) swoim rodzicom, być może oni będą chcieli pomóc Baronowi.