2012/12/23

Dokończ historię

"Gdy obudziłam się w ten poniedziałkowy, wigilijny ranek, w całym domu unosił się przyjemny zapach cynamonu. Ochoczo ruszyłam w stronę kuchni, aby pomóc rodzicom w świątecznych przygotowaniach. Nagle usłyszałam dzwonek zwiastujący czyjeś przybycie. "Otworzę!" krzyknęłam i uchyliłam drzwi, aby sprawdzić kim jest niezapowiedziany gość. Za drzwiami zobaczyłam..."

Dokończ w kilku zdaniach opowieść, koniecznie utrzymując wigilijny klimat.
Za najlepsze zakończenie nagrodzone zostanie 30sd

Powodzenia!

40 komentarzy:

  1. "Gdy obudziłam się w ten poniedziałkowy, wigilijny ranek, w całym domu unosił się przyjemny zapach cynamonu. Ochoczo ruszyłam w stronę kuchni, aby pomóc rodzicom w świątecznych przygotowaniach. Nagle usłyszałam dzwonek zwiastujący czyjeś przybycie. "Otworzę!" krzyknęłam i uchyliłam drzwi, aby sprawdzić kim jest niezapowiedziany gość. Za drzwiami zobaczyłam Świętego Mikołaja. Ucieszyłam się jak go zobaczyłam, mama krzykneła ,,kto to?", odpowiedzi nie słyszala przez jakieś 3 min. Ale gdy zebrałam sie do kupy krzyknełam ,,Mikołaj". Mama szypko przybiegła bo nie wiezyła. Poczęstowaliśmy Świętego Mikołaja a on wzamian dał nam prezenty. Gdy Mikołaj musiał już iść, powiedział że ma jeszcze dużo domów do odwiedzenia. Po tym jak Mikołaj odleciał ten dzień stał się niesamowity.


    HANAMONTANA...9

    OdpowiedzUsuń
  2. Za drzwiami zobaczyłam .... Świętego Mikołaja z workiem pełnym prezentów. Bardzo się ucieszyłam i wpuściłam go do domu na herbatkę i ciasteczka. Po godzinie Mikołaj powiedział ,że musi już iść. Więc zostawił mi prezent i poszedł. Po otwarciu prezentu zobaczyłam kosmetyki bardzo się ucieszyłam.


    floraGwiazda

    OdpowiedzUsuń
  3. "Gdy obudziłam się w ten poniedziałkowy, wigilijny ranek, w całym domu unosił się przyjemny zapach cynamonu. Ochoczo ruszyłam w stronę kuchni, aby pomóc rodzicom w świątecznych przygotowaniach. Nagle usłyszałam dzwonek zwiastujący czyjeś przybycie. "Otworzę!" krzyknęłam i uchyliłam drzwi, aby sprawdzić kim jest niezapowiedziany gość. Za drzwiami zobaczyłam starszą kobietę, której jeszcze nigdy nie widziałam. Była ubrana w świąteczny, granatowo-czerwony sweter i długą spódnicę. Przyszła mama - Ciociu Heleno! Co to ty robisz? - krzyknęła - przecież jesteś chora i leżysz w szpitalu! Na to owa ciocia Helena odpowiedziała - tak, Ewunio. Ale wypuścili mnie na święta. Czy mogę się do was dołączyć? Ledwo co kupiłam prezenty dla smyków. O, Ania, ale wyrosłaś! A gdzie Filip? I tak się poznałyśmy.
    Podsumowując, puste miejsce które zawsze zostawialiśmy dla nieoczekiwanego gościa zapełniło się. I już do końca dnia w powietrzu unosił się zapach cynamonu..."

    Podoba się? :)
    nivea11

    OdpowiedzUsuń
  4. Za drzwiami zobaczyłam niezwykłą postać.Nie była to zwykła osoba.To Święty Mikołaj!W pierwszej chwili pomyślałam,czy nie wypiłam za dużo kawy przy uroczystym śniadaniu,ponieważ kiedy w zwykły dzień można zobaczyć Mikołaja?Byłam bardzo zdziwiona,ponieważ mikołajki były przeszło prawie 3 tygodnie temu!Nagle niczym rzeźba postać fantastyczna odezwała się bardzo grubym głosem wypowiadając moje imię.Zaczęłam krzyczeć.Po 3 minutach bezruchu postać ta bardzo majestatyczna zaczęła śmiać się bardzo głośno.Okazało się że był to mój brat!Nigdy nie spodziewałabym się,że może zrobić mi taki żart!Od tego momentu mój nastrój jak i całej rodziny będącej wtedy w domu był bardzo wesoły.Te wydarzenie będę wspominać z wielkim uśmiechem na ustach.

    kasiulek1800

    OdpowiedzUsuń
  5. Zziębniętego starszego pana z wielką siwą brodą i równie siwymi włosami i wąsami . Z góry widać było że nie jest on zamożny był wręcz biedny i ubrany w jakieś łachmany . Biła od niego pewna energia , nie dało sie mu oprzeć . Zaproponowałam żeby wszedł ogrzać się i coś zjeść . Z początku nie był tym zainteresowany bo prosił tylko o kawałek chleba , jednak po chwili namawiań zgodził się niechętnie . Widać było że wstydzi sie swojego wyglądu . Przy stole w czasie kiedy jadł opowiadał niestworzone historie z czasów swojej młodości, opowiadał o swoich najlepszych świętach kiedy jeszcze żyła jego żona i dzieci . Moi rodzice byli równie zainteresowani tymi opowiadaniami co ja i aż nie zauważyliśmy że minęła już godzina . Miły starszy człowiek zakłopotany stratą rachuby czasu szybko zebrał swoje rzeczy i pospiesznie pożegnawszy sie wyszedł z domu . Z początku w domu było aż dziwnie tak jakby opuścił nas ktoś ważny , próbując zignorować to uczucie weszłam do mojego pokoju na górze domu . Ku mojemu zdziwieniu na moim łóżku leżała mała paczuszka nie podpisana , otworzyłam ją pospiesznie . Moim oczą ukazała sie piękna szklana kula z pozytywką z karteczką " Dziękuję za wszystko M."


    ////18MISIA18

    OdpowiedzUsuń
  6. Ciocię , która nigdy nie przyjeżdżała do nas bo pochodziła z Włoch przywitałam się i wpuściłam ją do domu. Zajęłam się kuzynką Julią która ma 3 latka. Wszyscy byliśmy zdziwieni jej przybyciem
    1karo1

    OdpowiedzUsuń
  7. Ciocię , która nigdy nie przyjeżdżała do nas bo pochodziła z Włoch przywitałam się i wpuściłam ją do domu. Zajęłam się kuzynką Julią która ma 3 latka. Wszyscy byliśmy zdziwieni jej przybyciem
    1karo1

    OdpowiedzUsuń
  8. moją babcie z pierniczkami w pudełku. Bardzo się ucieszyłam ponieważ uwielbiam pierniki. Zawołałam głośno - Ojejku ty już tu ? ! Babcia popatrzała na mnie przez chwile a później dodała że nie chciała dłużej czekać i przyjechała już rano do nas. Miała ona małą walizeczkę też ze sobą, aby dalej nie trzymała ciężaru chciałam za nią ją ponieść, lecz babcia Henia od razu sprzeciwiła się usprawiedliwiając się że jest tak coś delikatnego i ważnego, dlatego dała mi pierniki. Zdziwiłam się, lecz nie chciałam być nachalna i dalej się o to nie pytałam. Zaprowadziłam ją do salonu aby sobie odpoczęła . Babcia przyjęła propozycję, lecz najpierw chciała złoży życzenia moim rodzicom. Rodzice tak jak ja byli zaskoczeni jej przybyciem o takiej wczesnej porze, lecz nie chcieli jej wyganiać z domu dlatego również polecili jej odpoczynek. Babcia przytakła, będąc już przy drzwiach dodała - Wesołych Świąt Kochani . Wtedy sobie pomyślałam że jest ona człowiekiem wyjątkowym i ciepłym, nie znałam jej za bardzo ponieważ przyjeżdża ona do nas tylko na święta , lecz tym razem przedłużyła swój pobyt u nas do Nowego 2013 roku. Dzięki temu dowiedziałam się że starsi ludzie są milsi od młodszych. Dalszy ciąg dnia pomagałam rodzicom w przygotowaniu kolacji. Pod wieczór kiedy zobaczyłam pierwszą gwiazdkę powiedziałam o tym rodzicom i zasiedliśmy do stołu. Okazało się że w tej małej walizeczce babcia trzymała dla mnie prezent - naszyjnik. Który przechodził z pokolenia na pokolenie. Byłam dumna że babcia ma dla mnie takie zaufanie. Kocham ją.
    patXDD

    OdpowiedzUsuń
  9. .. mojego wujka, który zgodnie z zabobonem przekroczenia progu domu przez mężczyznę oznacza szczęście na Nowy Rok. Krzyknął radośnie "Wesołych Świąt", co poprawiło mi nastrój na caaaały świąteczny dzień. Wchodząc do domu pachnącego aromatami pieczącego się ciasta, tachał za sobą wielki wór prezentów, który położył pod choinkę, z tekstem "spotkałem Świętego Mikołaja". Dało mi to powód do radości, gdyż wiedziałam, że jeden z tych prezentów, będzie należał do mnie. Wujaszek szybko wymsknął się z domu, gdyż i na niego czekały przygotowania świąteczne. Podążyłam ponownie za aromatem do kuchni, bo nie mogłam się oprzeć tym słodkościom.

    :))

    OdpowiedzUsuń
  10. Gdy obudziłam się w ten poniedziałkowy, wigilijny ranek, w całym domu unosił się przyjemny zapach cynamonu. Ochoczo ruszyłam w stronę kuchni, aby pomóc rodzicom w świątecznych przygotowaniach. Nagle usłyszałam dzwonek zwiastujący czyjeś przybycie. "Otworzę!" krzyknęłam i uchyliłam drzwi, aby sprawdzić kim jest niezapowiedziany gość. Za drzwiami zobaczyłam staruszkę, ubraną w ciemnozielony porwany płaszcz,czarną sukienkę i fioletowe, ubrudzone błotem buty. Kobieta ukłoniła się i zapytała czy mogłaby zostać na noc w naszym mieszkaniu i czy mogłaby dostać szklankę wody i kromke chleba. Zapytałam się mamy czy mogłybyśmy przenocować starsza kobiete, na co mama zareagowała pozytywnie i zgodziła się. Mieliśmy jeden dodatkowy pokój,który już przez parę miesiency pozostawał niedokończony. Stało w nim łóżko,które nakryłam prześcieradłem,oraz położyłam na nie kołdre i poduszki. Zaprosiłam kobietę do jej pokoju i podałam jej chleb i wodę. Uśmiechneła się do mnie dziekując zarazem za okazaną pomoc. Przy okazji zapytałam się jej czy nie chciałaby zasiąść z nami do Wigilii,lecz odpowiedziała przecząco i powiedziała żeby nie przeszkadzać jej do jutra,nie wchodzić do pokoju. Przygotowania trwały do wieczora,a gdy rozpoczęła się świąteczna kolacja rozległ się dziwny odgłos jakby dzwoneczków grających na wietrze. Poszłam do pokoju kobiety,lecz co dziwne nie zastałam jej. Zobaczyłam jedynie liścik na stoliku z małym,niebieskim pudełeczkiem obok. Na liściku napisane było- "Dziękuje za wszystko co dla mnie uczyniłaś,masz naprawdę piękne serduszko i jesteś skarbem swojej rodziny. W podzięce pozostawiam mały drobiazg.". Spojrzałam na pudełeczko, otworzyłam je i zobaczyłam pierścionek,z małym brylancikiem w kształcie dzwoneczka. Do końca życia zapamiętam te wyjątkowe jakże święta.

    asias222

    OdpowiedzUsuń
  11. ...tajemniczego mężczyznę. Na oko wyglądał, jakby miał około 30 lat. Miał długą, czarną brodę, a ubrany był zupełnie, jak taki aktor z Kevina sam w domu! Pamiętam, że Kevin zawsze się go bał. Nieznajomy był uśmiechnięty, ale widać że także zmarznięty.
    -Słucham? - zapytałam.
    -Czy są w domu rodzice?
    -Tak, są. - głos mężczyzny mnie zaciekawił. Był taki jakiś... niezwykły. Inny niż u wszystkich ludzi.
    Zawołałam mamę i stanęłam za drzwiami, żeby przysłuchać się rozmowie. Nie wiem dlaczego, ale od razu nabrałam do niego zaufania. Wydawał mi się taki bezbronny. Poprosił mamę o kawałek chleba i ciepłą herbatę.
    - Skarbie, zajmij się gościem. Chodźmy do kuchni. - zaproponowała mama, jak zwykle z sercem otwartym dla każdego.

    Już od kilku godzin siedzieliśmy w kuchni i rozmawialiśmy, czasami się śmialiśmy. Nieznajomy okazał się wspaniałym kucharzem. Pomógł mamie przygotować kilka potraw i nawet ją nauczył co nieco. Mój tato zaproponował, żeby gość został z nami na kolacji wigilijnej. Na początku widać było, że się zmieszał. Ale w końcu się zgodził. Jak co roku, najpierw tato odczytał fragment pisma świętego, później się pomodliliśmy, podzieliliśmy się opłatkiem i zasiedliśmy do kolacji. Mężczyzna opowiedział nam historię swojego życia. Pomagał biednym,gotował w przytułku dla bezdomnych.Pewnego dnia wyrzucono go stamtąd - bo znaleziono innego kucharza,który chciał zarabiać mniej pieniędzy. Od tamtej pory mieszka na ulicy.Jego historia mnie poruszyła.Po świętach chciałam go znaleźć...Ale nikt nie słyszał o nim, ani o przytułku w którym rzekomo pracował/

    magdzialeenka

    OdpowiedzUsuń
  12. "Gdy obudziłam się w ten poniedziałkowy, wigilijny ranek, w całym domu unosił się przyjemny zapach cynamonu. Ochoczo ruszyłam w stronę kuchni, aby pomóc rodzicom w świątecznych przygotowaniach. Nagle usłyszałam dzwonek zwiastujący czyjeś przybycie. "Otworzę!" krzyknęłam i uchyliłam drzwi, aby sprawdzić kim jest niezapowiedziany gość. Za drzwiami zobaczyłam wielkiego pana w czerwonym stroju i czerwonej czapce."Dzień dobry" odpowiedziałam."A dzien dobry Paulinko,dzień dobry.Nie poznajesz mnie?To ja,Święty Mikołaj!".Nie mogłam uwierzyć w to co usłyszałam.Zaproponowałam mu wejście do kuchni,gdzie moja mama robiła świąteczne przysmaki."Mamo,nie uwierzysz,ale Mikołaj tu jest.Zobacz!".Mama odkręciła sie za siebie i ujrzała grubiutkiego pana."Mikołaj? Dzień dobry,co cię tu sprowadza?,na prezenty jeszcze za wcześnie".Mikołaj opowiedział mi i mojej mamie jak jego renifery przestraszone uciekły gdzieś i teraz nie wiadomo gdzie są.Przez to Mikołaj nie może rozwoźić prezentów dla grzecznych dzieci.Wpadłam na pomysł,bym pomogła Mikołajowi rozdawać prezenty.Co prawda nie jestem reniferem,ale mam nogi i jestem zwinna.Powiedziałam o tym pomyśle mamie i Świętemu Mikołajowi.On się zgodzi pod warunkiem,że moja mama również.No więc ubłagałam ją najmocniej jak potrafię,aż się zgodziła.Po wielu godzinach worek z prezentami był już prawie pusty.Leżały w nim 10 paczuszek,ładnie owinięte w papier.Wydawało mi się,że byly to najpiekniejsze spośród wszystkich oddanych."A dla kogo te prezenty"Spytałam się Mikołaja."Nie wiesz? Za tę trudną pracę jaką dla mnie wykonałaś, nagrodzę Cię tema oto paczuszkami.Po dwie paczki dla twoich rodziców i po dwie paczki dla twoich braci i dwie paczki dla Ciebie.Jednak jest jedno ale.Nie wolno Ci ich otworzyć przed pojawieniem się pierwszej gwiazdki.Inaczej magia świąt zniknie i przez to smutek dzieci pojawi się na całym świecie.A co jest w paczkach dowiesz się dopiero,gdy je otworzysz." Kiedy skończył,przed moimi oczami pojawił się strebny pyłek-Mikołaj zniknął. Szybko pobiegłam do domu i opowiedziałam wszystko mojej rodzinie. Zgodnie z wypowiedzią Mikołaja,prezenty otworzyliśmy dopiero po pojawieniu się pierwszej gwiazdki.Każdy otrzymał jednego,pieknego aniołka,który mógł spełnić 30 życzeń.W drugiej paczce moja rodzina dostała mały obrazek i upominek od świętego.Jedynie ja dostałam coś innego.Co? Otóż,był to mały aniołek,który za sprawą czarów Mikołaja mógł mnie przenieść do jego krainy by zobaczyć,jak przez rok przygotowywane sa prezenty no i zjeść male co nie co przy kominku."To są moje najlepsze święta"-pomyślałam"

    Ehh no,to koniec.Połączyłam trochę nierealny świat z rzeczywistością.Mam nadzieję,że się spodoba.

    Diana.Miss2

    OdpowiedzUsuń
  13. Nie chce mi sie. xd

    OdpowiedzUsuń
  14. [...] nieznajomego. Byłam zdziwiona, nie była to osoba którą kiedykolwiek widziałam. Skromne ubranie, ciemny zarost. Nie, to nie mógłby być nawet przyjaciel rodziców. - W czym mogę pomóc? - zapytałam postawnego mężczyznę. - Cz..cz..cz.. Czy można prosić o coś do jedzenia? Wiem, że jestem Wigilia, ludzie wydają dużo pieniędzy na święta ale.. - spojrzał w dół. Nie chciał więcej powiedzieć. Widziała, że bardzo potrzebuje chodź kawałka chleba. Zawahałam się. A co jeśli to złodziej? Obejrzałam go jeszcze raz. Nie, na pewno nie jest złodziej. - A masz jakąś rodzinę? - zapytałam. - Nie, jestem bezdomnym. Mieszkam od wielu lat na ulicy.. Proszę chociaż o kromkę chleba - znów spojrzał w dół. - Proszę, wejdź, usiądź z nami, zjedz kolacje, święta są po to by cieszyć się z najbliższymi. - Niee, nie chce państwu przeszkadzać. - Ależ proszę! Śmiało! Zapraszamy. - Mężczyzna niepewnie wszedł do środka, zajął miejsce przy stole. Standardowa akcja: dzielenie się opłatkiem, kolędy, kolacja. Mężczyzna świetnie czuł się w naszym gronie. Przyszedł czas na otwieranie prezentów. Jako dziecko rzuciłam się na nie i zaczęłam cieszyć nowym misiem i górą słodyczy, rodzice nietrafionymi prezentami ode mnie ale liczą się chęci. Mężczyzna poczuł się zakłopotany. Podszedł do mnie. - Nie mam wielkiego prezentu, nie byłem przygotowany na taką okazje ale proszę.. - wyciągnął dłoń i podał mi szklanego słonika. - Zawsze przynosił mi szczęście może i Tobie przyniesie w przyszłości. - wzruszyłam się. Obcy człowiek obdarował mnie wspaniałym prezentem, najważniejszą rzeczą w jego życiu. - Teraz ja dla pana nic nie mam... Wiem! Proszę za mną. - Zaprowadziłam go do swojego pokoju. Miałam tam końcówki męskich perfum które znudziły się tacie, nieużywanych szczoteczki do zębów, ciepłe koce, mydło i wiele innych rzeczy. Wszystkie codzienne akcesoria spakowałam do ładnej walizki. - Wiem, że to nie wiele ale tylko tyle jestem panu zaoferować. - zarumienił się, łza z oka mu popłynęła, przytulił mnie. - Dziękuję to najpiękniejszy prezent jaki moglem dostać! - oderwałam go od siebie. Wybiegłam z pokoju i wróciłam. - Proszę. - dałam mu słodycze które dostałam pod choinkę oraz moją skarbonkę - Tam jest nie wiele pieniążków ale... na jakiś czas starczy. - mężczyzna nie chciał ich przyjąć, lecz po długich namowach uległ. - Jak będzie pan czegoś potrzebował proszę przychodzić, na pewno panu pomożemy. - powiedziała moja mama gdy gość wychodził z naszego domu. - Proszę mi mówić Tomek, wesołych świąt niech Bóg wam to wynagrodzi! - z uśmiechem na twarzy mężczyzna wyszedł z domu. Od tamtego czasu minęło kilka miesięcy, Tomka odwiedzam codziennie po szkole, ba! Już złożył kilka podań o prace, wiedzie mu się lepiej tak samo jak i naszej rodzinie. Mama już tak nie narzeka na prace, tata stał się chętniejszy do pomagania obcym, a Tomek? Tomek stał się dobrym przyjacielem rodziny. Następne święta spędzimy razem z nim i oby kolejnym niespodziewanym gościem.

    Verliebta

    OdpowiedzUsuń
  15. ... Ukazała mi się potężna czerwona postać. Po białej brodzie i charakterystycznej czapce poznałam, że jest to nie kto inny jak Święty Mikołaj.
    -Chodź coś Ci pokażę- powiedział.
    Ochoczo złapałam go za rękę. Po chwili zdałam sobie sprawę, że znajdujemy się na samym środku jednej z opuszczonych ulic. Znajdowała się niedaleko mojego domu. Warunki mieszkaniowe są tam jednak znacznie gorsze. Tutaj mieszkają najbiedniejsze rodziny. Zajrzałam przez okno jednej z kamienic. Zobaczyłam pokój nastoletniej dziewczyny. Nie przypominał on jednak mojego. Wszystko ściany były szare, a meble zniszczone. W kącie zobaczyłam postać drobnej dziewczyny. Starała się kawałkiem czerwonej wstążki przyozdobić małą gałązkę świerku. Było mi jej żal. Uroniłam łzę która z brzdękiem uderzyła o parapet. Dziewczyna odwróciła się.
    Obudziłam się. Założyłam ubrania i pobiegłam po choinkę i bombki które już od kilku lat zalegały w piwnicy.
    Potem szybkim krokiem udałam się do kamienicy w której mieszkała dziewczyna.

    BlackLilou

    OdpowiedzUsuń
  16. Jak na razie podoba mi się opowieść 18Misia18 i BlackLilou :), ja nie mam zdolności do pisania :p

    OdpowiedzUsuń
  17. "Gdy obudziłam się w ten poniedziałkowy, wigilijny ranek, w całym domu unosił się przyjemny zapach cynamonu. Ochoczo ruszyłam w stronę kuchni, aby pomóc rodzicom w świątecznych przygotowaniach. Nagle usłyszałam dzwonek zwiastujący czyjeś przybycie. "Otworzę!" krzyknęłam i uchyliłam drzwi, aby sprawdzić kim jest niezapowiedziany gość. Za drzwiami zobaczyłam wychudzonego mężczyznę w ubogim ubraniu. Przestraszyłam się i zawołałam mamę. Jednak przybiegł młodszy brat obudzony dźwiękiem dzwonka. Stanął na środku korytarza i zaczął płakać. Za mniej więcej 5 sekund nadeszła mama. Zrobiła duże oczy, kiedy ujrzała człowieka. Odkąd zawołałam mamę cały czas w niepokoju przyglądałam się człowiekowi. Był biedny, chory i głodny - tyle wywnioskowałam. Mama zaprosiła człowieka do kuchni. Wszedł. Spytała, czy może mu jakoś pomóc, ale on nic nie mówił. Tata zrobił wszystkim gorącą herbatę. Poczęstowaliśmy mężczyznę kanapkami i daliśmy mu koszulę, jeansy i nowe buty, które były za duże na mojego zdecydowanie przerośniętego starszego braciszka. Przybysz skinął głową w geście podziękowania. Powiedzieliśmy, że może u nas przenocować, zjeść z nami wieczerzę, a jutro pomożemy znaleźć mu nowy dom. Spełniliśmy tylko jedną z obietnic, czyli poczęstowaliśmy go 12 potrawami z wigilijnego stołu, przy którym tym razem było nie było pięciu zastaw i jednej wolnej, a sześć i dodatkowa. Po kolacji poszliśmy do pokoju mojego i braci, gdzie stała choinka obdarować się prezentami.I wtedy stała się rzecz niewiarygodna! Gość wykrzyknął: - Zadanie wypełnione rodzinko Nowaków! Spisaliście się na piątkę z plusem! Takich ludzi powinno być więcej! - i nagle wyrósł mu ogromny brzuch, nos nabrał czerwonej barwy, broda zaczęła się wydłużać, a ubranie poczerwieniało. Wszyscy oniemieliśmy z wrażenia. Nagle Jaś - młodszy brat zakrzyknął: - Święty Mikołaj! - Mikołaj dał każdemu z nas po prezencie, pożegnał się i wyszedł przez komin. Pomachał nam jeszcze przez okno i odleciał na swoich saniach zaprzężonych w 6 reniferów z czerwonymi nosami. Tak oto zakończył się ten niezwykły dzień i dotąd wierzę w Świętego Mikołaja, choć mam już 22 lata, a to zdarzyło się tak dawno!"

    Mam nadzieję, że się podoba. ;)

    AliMakkartnej

    OdpowiedzUsuń
  18. "Gdy obudziłam się w ten poniedziałkowy, wigilijny ranek, w całym domu unosił się przyjemny zapach cynamonu. Ochoczo ruszyłam w stronę kuchni, aby pomóc rodzicom w świątecznych przygotowaniach. Nagle usłyszałam dzwonek zwiastujący czyjeś przybycie. "Otworzę!" krzyknęłam i uchyliłam drzwi, aby sprawdzić kim jest niezapowiedziany gość. Za drzwiami zobaczyłam całą rodzinę składającą mi życzenia imieninowe. Ucieszyłam się i pognałam do pokoju otwierać prezenty. Nagle przy szafce z moimi ubraniami dostrzegłam Mikołaja pakującego czekoladki w moje skarpetki. Przywitałam się z nim, a on zniknął. Opowiedziałam tą historię szalonej rodzince, ale oni nie uwierzyli. W końcu sama o tym zapomniałam, a teraz tu opowiadam moją "prawdziwą", zmyśloną opowieść".


    DixieSINDY

    OdpowiedzUsuń
  19. i tak nie wyygram wiec nie warto

    wandosz

    OdpowiedzUsuń
  20. Oj nie chce mi się ;)


    CrazyMiley8

    OdpowiedzUsuń
  21. Za drzwiami zobaczyłam chłopak, który mi się od dawna podobał. Byłam bardzo oszołomiona i nie wiedziałam co mam zrobić. Mama woła ,, Kto to " a ja nic nie opowiedziałam. Kolega poprosił o spotkanie. Umówiłam się z nim na kolejny dzień. Nagle zeszła mama i pyta się o co chodzi. JA udałam że kolega przyjechał pożyczyć zeszyt. Pobiegłam do pokoju i wzięłam byle jaki zeszyt. Do końca dnia już na niczym nie mogłam się skupić.

    Sorki że nie świąteczne ale tak jakoś miałam wenę żeby napisać coś takiego.

    natalcia123mis

    OdpowiedzUsuń
  22. Za drzwiami zobaczyłam chłopak, który mi się od dawna podobał. Byłam bardzo oszołomiona i nie wiedziałam co mam zrobić. Mama woła ,, Kto to " a ja nic nie opowiedziałam. Kolega poprosił o spotkanie. Umówiłam się z nim na kolejny dzień. Nagle zeszła mama i pyta się o co chodzi. JA udałam że kolega przyjechał pożyczyć zeszyt. Pobiegłam do pokoju i wzięłam byle jaki zeszyt. Do końca dnia już na niczym nie mogłam się skupić.

    Sorki że nie świąteczne ale tak jakoś miałam wenę żeby napisać coś takiego.

    natalcia123mis

    OdpowiedzUsuń
  23. "Gdy obudziłam się w ten poniedziałkowy, wigilijny ranek, w całym domu unosił się przyjemny zapach cynamonu. Ochoczo ruszyłam w stronę kuchni, aby pomóc rodzicom w świątecznych przygotowaniach. Nagle usłyszałam dzwonek zwiastujący czyjeś przybycie. "Otworzę!" krzyknęłam i uchyliłam drzwi, aby sprawdzić kim jest niezapowiedziany gość. Za drzwiami zobaczyłam dziwną postać w pelerynie z kapturem. Przestraszyłam się i zawołałam tatę. Tata przybiegłszy przestraszony, że coś mi się stało, stanął przed drzwiami i przywitał nieznajomego. Mężczyzna zdjął pelerynę i powiesił na wieszaku. Na samym początku podziękowałam za to, że wpuściliśmy go. Z zimna był aż fioletowy a więc w domu poczuł ciepło i dobroć. Postać z pod wielkiego kaptura miała na imię Mikołaj, była średniego wzrostu, miała wielką brodę i czerwoną koszulę. Moi rodzice zaprosili go do stołu po czym zaczęła się bardzo długa rozmowa. Mikołaj opowiadał o sobie i z tego co zrozumiałam pochodził on z Laponii. W tym momencie naszła mnie myśl, że znam go skądś ale nie miałam zamiaru za wszelką cenę przypomnieć sobie o nim. Po jakimś czasie, tajemniczy mężczyzna zapytał czy może gdzieś odpocząć. Rodzice oczywiście się zgodzili i zaprosili go do pokoju na piętrze. Pomieszczenie było skromne. Ściany o pudrowym kolorze, mały stolik z lampką, łóżko i wielka szafa rzucająca się w oczy od razu po wejściu do pokoju. Na piękne drzewa otulone białym śniegiem można było spoglądać przez małe okno, które było przystrojone białymi firankami i bukiecikiem kwiatów stojących na parapecie. Mikołaj podziękował i poszedł odpocząć. Po kilku sekundach zorientowałam się, że pod swą wielką peleryną miał worek, który był pełny od różnych rzeczy, ale jakich? Przez cały czas myślałam o przybyszu. Byłam przez to bardzo rozproszona np.kiedy pomagałam mamie w przygotowaniu wigilijnych potraw. Niestety mama tego nie zniosła i poprosiła mnie i posprzątanie w kilku, ostatnich kątach domu. Po długo wyczekiwanym czasie na niebie pojawiła się mała złotka gwiazdka, która jakby mówiła;
    -Już czas!
    Ja, dziadkowie, rodzice, rodzeństwo o Mikołaj podeszliśmy do wielkiego stołu przykrytego białym obrusem. Wzięłam do rąk biblię i przeczytałam fragment. Po chwili pomodliliśmy się, usiedliśmy i zaczęliśmy kosztować wigilijnych potraw. Gdy każdy już najadł się do syta, podzieliliśmy się się opłatkiem, złożyliśmy sobie życzenia i zaczęliśmy śpiewać wspólnie kolędy. Wieczór był wspaniały. Po kilku chwilach zorientowaliśmy się, że Mikołaj zniknął. Pobiegłam na górę z nadzieją, że tam jest. Weszłam do pokoju gdzie znajdowałam się choinka i olśniło mnie. Leżało tam mnóstwo prezentów i mała kartka gdzie pisało;
    Bardzo wam dziękuję za gościnność ale niestety muszę już iść. Zostawiłem wam kilka upominków. Mam nadzieję, że w następnym roku także się spotkamy. Póki co, muszę odwiedzić kilka innych rodzin. Jeszcze raz wam dziękuję i wesołych świąt!
    Gdy to przeczytałam, zrozumiałam kogo tak naprawdę gościłam w domu. -To był Święty Mikołaj!- krzyknęłam
    Cała rodzina zbiegła się na górę i zaczęłam otwierać prezenty. Gdy już trochę ochłonęliśmy, poszliśmy na pasterkę. Ten dzień był taki magiczny. Nigdy go nie zapomnę.

    Pozdrawiam i życzę wesołych świąt!
    missmis5

    OdpowiedzUsuń
  24. Jedno pytanko: do kiedy trwa konkurs? ;>

    OdpowiedzUsuń
  25. Gdy obudziłam się w ten poniedziałkowy, wigilijny ranek, w całym domu unosił się przyjemny zapach cynamonu. Ochoczo ruszyłam w stronę kuchni, aby pomóc rodzicom w świątecznych przygotowaniach. Nagle usłyszałam dzwonek zwiastujący czyjeś przybycie. "Otworzę!" krzyknęłam i uchyliłam drzwi, aby sprawdzić kim jest niezapowiedziany gość. Za drzwiami zobaczyłam Świętego Mikołaja. Byłam bardzo zdziwiona! Zaprosiłam go do domu. Był zmęczony podróżą. Oświadczył mi ,że zgubił 1 renifera i zapytał czy mogę mu pomóc razem z moimi przyjaciółmi. Odpowiedziałam "Chętnie! To będzie wspaniała przygoda!!". Zadzwoniłam do moich przyjaciół i razem zaczeliśmy szukać renifera. Mikołaj powiedział nam ,że można poznać go po dzwoneczku "Jest on bardzo głośny, więc na pewno usłyszycie!" stwierdził. Pytaliśmy Mikołaja co lubi renifer ,a on ciekawie opowiadał ,że "...Rumo lubi jeść zielone liście, bardzo lubi zapach drzew. Zawsze ze wszystkich na biegunie uwielbia stroić choinkę. I oczywiście zapach palonego świerku go usypia." Wskazywało to jedno! Rumo - bo tak się zwał renifer lubi las! Szybko ruszyliśmy do lasu. Długo go szukaliśmy. Wątpiliśmy w to, że znajdziemy pupilka. Jednak , gdy cofaliśmy się w stronę miasta usłyszeliśmy dzwoneczek rozbrzmiewający "Jingle Bells". Natychmiast pobiegliśmy w stronę muzyczki. Rumo siedział w krzaczkach i podjadał trawę! Oh święty Mikołaj był dumny z nas. Poprosiłam wszystkich ,aby zostali u nas na kolacji. Z chęcią zostali! Wieczorem mama nakryła stół. Cała moja duża rodzina, św. Mikołaj i przyjaciele zebrali się przy nim. Podzieliliśmy się tradycyjnie opłatkiem ,a później święty Mikołaj obdarował nas prezentami. Gdy juz wszyscy poszli nie mogłam zasnąć. Tej wigilii nie zapomnę do końca życia!
    Nicole2605

    OdpowiedzUsuń
  26. Gdy obudziłam się w ten poniedziałkowy, wigilijny ranek, w całym domu unosił się przyjemny zapach cynamonu. Ochoczo ruszyłam w stronę kuchni, aby pomóc rodzicom w świątecznych przygotowaniach. Nagle usłyszałam dzwonek zwiastujący czyjeś przybycie. "Otworzę!" krzyknęłam i uchyliłam drzwi, aby sprawdzić kim jest niezapowiedziany gość. Za drzwiami zobaczyłam Świętego Mikołaja. Nie miał siwej brody, ani siwej burzy włosów, nie miał dużego brzucha ani nie był stary. Był młodym, przystojnym chłopakiem. Skąd wiedziałam, że to Święty Mikołaj? Po prostu go poznałam. Chętnie zaprosiłam go do domu, aby pomógł nam w tym dniu. Dokańczał z nami wigilijne dania, rozmawiał, śmiał się.
    Nastał wieczór, a na niebie zaświeciła się pierwsza gwiazdka. W tym momencie Święty Mikołaj przypomniał sobie, że to odwiedzenia ma jeszcze wiele domów, zostawił nam prezenty i po długich pożegnaniach opuścił nasz dom.
    Długo myślałam nad jego wizytą. Zastanawiałam się, czemu wygląda zupełnie inaczej niż moje wyobrażenie Świętego Mikołaja. Tak długo nad tym myślałam, aż moje powieki zrobiły się ciężkie a mój umysł zapadł w głęboki sen.


    alice-8899

    OdpowiedzUsuń
  27. Gdy obudziłam się w ten poniedziałkowy, wigilijny ranek, w całym domu unosił się przyjemny zapach cynamonu. Ochoczo ruszyłam w stronę kuchni, aby pomóc rodzicom w świątecznych przygotowaniach. Nagle usłyszałam dzwonek zwiastujący czyjeś przybycie. "Otworzę!" krzyknęłam i uchyliłam drzwi, aby sprawdzić kim jest niezapowiedziany gość. Za drzwiami zobaczyłam... Worek. Czerwony. Zawołałam mamę. Ona zdawała się wiedzieć o co chodzi, pomyślałam, że "nie powinnam tego widzieć". No dobra, ale pozostało jeszcze trochę potraw do ugotowania na wigilię. Mama wtachała wór do środka. Dopiero teraz zauważyłam jaki jest wielki. Niech będzie... Odwróciłam wzrok, a mama zabrała gdzieś owy "Tajemniczy Wór". Potem zabrałyśmy się do przygotowywania wigilii. W sumie to obie nie umiałyśmy za dobrze gotować, więc postanowiłyśmy upiec pierniczki. Wyszły... Dobrze, jak na to, że nie umiałyśmy gotować. W całym domu pachniało imbirem. Niestety, mama nie pozwoliła mi ich spałaszować, ponieważ miały być dla rodziny. Potem zaczęłam nakrywać do stołu. Pod obrusem położyłam sianko, na stole postawiłam talerzyk z opłatkami.
    (...)
    Mmm... Nawet jeśli nie umiałyśmy gotować, to wszystkie wigilijne potrawy były pyszne. Z resztą, wszystkim też smakowały. Zauważyłam, że dużo osób m.in. moja babcia i ciocia, podchodzą do Tajemniczego Woru (który został położony pod choinką) i wsadzają do niego różne pakunki. Chyba zaczynałam się domyślać co w nim jest... Gdy wszyscy już zjedli, wszystkie dzieci (a mam ich w rodzinie dużo), zaczęły błagać o prezenty. Gdy otworzyliśmy prezenty, mama miała bardzo zdziwioną minę. Zapytam się jej później. Prezenty były wspaniałe. Ale... Niektóre bardzo chciałam dostać, ale nawet nie prosiłam mamy, bo były za drogie... a ja te prezenty dostałam! Skąd ona wiedziała? Gdy wszyscy już poszli, zapytałam się o to mamy. Także wyglądała na zdziwioną. Powiedziała, że uzgadniała z całą rodziną jakie wszyscy dostaną prezenty... Więc kto mi podarował te wymarzone prezenty?

    MegaMelanie000

    OdpowiedzUsuń
  28. "Gdy obudziłam się w ten poniedziałkowy, wigilijny ranek, w całym domu unosił się przyjemny zapach cynamonu. Ochoczo ruszyłam w stronę kuchni, aby pomóc rodzicom w świątecznych przygotowaniach. Nagle usłyszałam dzwonek zwiastujący czyjeś przybycie. "Otworzę!" krzyknęłam i uchyliłam drzwi, aby sprawdzić kim jest niezapowiedziany gość. Za drzwiami zobaczyłam Riley moją najlepszą przyjaciółkę która postanowiła pomóc mi w przygotowaniach do świąt. W jej rodzinie święta nie były tak przyjemne bo jej rodzice się rozwiedli 5 miesięcy temu. Mama wycinała właśnie serduszka, choinki z korzennego ciasta. Mama bardzo ucieszyła się widząc Riley bała się, że nie zdąży ze wszystkim na czas. Szybko zapadł wieczór w międzyczasie nie działo się nic o czym można powiedzieć. Zjedliśmy kolację a Riley razem z nami bo nie chciała wrócić do domu. Kolejny raz ktoś zadzwonił do drzwi. Następny niespodziewany gość pomyślała ździwiona mama. Weszli rodzice Riley razem nie kłócąc się weszli i pogodnym głosem powiedzieli do dziewczyny kochanie może zjemy razem wigilijną kolację. Mama zaproponowała
    -może zjemy ją wszyscy razem?
    -Bardzo bym tego chciała- powiedziała Riley pogodnym głosem.
    Wszyscy zjedli wigilijną kolację i rozdali prezenty jednak dla Riley najpiękniejszym prezentem były te magiczne święta.

    Zoudi
    (Nie kopiować!)

    OdpowiedzUsuń
  29. Gdy obudziłam się w ten poniedziałkowy, wigilijny ranek, w całym domu unosił się przyjemny zapach cynamonu. Ochoczo ruszyłam w stronę kuchni, aby pomóc rodzicom w świątecznych przygotowaniach. Nagle usłyszałam dzwonek zwiastujący czyjeś przybycie. "Otworzę!" krzyknęłam i uchyliłam drzwi, aby sprawdzić kim jest niezapowiedziany gość. Za drzwiami zobaczyłam starszego pana. Był on niechlujnie ubrany i lekko zakrwawiony. Prawdopodobnie należał do jednych z bezdomnych.
    - Kochanie, kto to? - usłyszałam za sobą głos mamy. Nie odpowiedziałam, więc mama podeszła do mnie.
    -Rany co się panu stało?- Powiedziała gdy zobaczyła mężczyznę.
    - Jak pani widzi jestem żebrakiem i spokojnie siedziałem sobie pod sklepem prosząc o jakieś wsparcie przez innych, gdyż chciałem cokolwiek zjeść w wigilię. Niestety kręciły się tam jakieś rzezimieszki i pobili mnie odbierając wszystkie oszczędności. Większą część nocy leżałem niedaleko państwa podwórka więc pomyślałem, że mógłby się do państwa zwrócić.- Wytłumaczył swoją historię. Moja mama tak się wzruszyła, że na jej policzku widniało kilka łez.
    - Oczywiście proszę wejść, zawsze jest miejsce przy stole wigilijnym.- Uśmiechnęła się i zaprosiła mężczyznę do domu. I własnie w te święta mieliśmy ową niespodziankę, mogliśmy się zaopiekować biednym człowiekiem, który mógł w radosnej atmosferze spędzic święta.

    OdpowiedzUsuń
  30. "Gdy obudziłam się w ten poniedziałkowy, wigilijny ranek, w całym domu unosił się przyjemny zapach cynamonu. Ochoczo ruszyłam w stronę kuchni, aby pomóc rodzicom w świątecznych przygotowaniach. Nagle usłyszałam dzwonek zwiastujący czyjeś przybycie. "Otworzę!" krzyknęłam i uchyliłam drzwi, aby sprawdzić kim jest niezapowiedziany gość. Za drzwiami zobaczyłam" świętego Mikołaja. Spytał się czy mógłby trochę wody dla renifera,który był spragniony. Dałam mu butelkę z wodą, a on podziękował i spytał się czy chciałabym z nim rozwozić prezenty. Bez wahania odpowiedziałam, że tak. Poleciałam z nim i jego reniferami do fabryki zabawek, a w niej zobaczyłam jak małe istotki o spiczastych uszach robią i pakują prezenty. To były elfy. Gdy nastał wieczór święty Mikołaj odwiózł mnie na kolację wigilijną i powiedział, że wróci gdy najdzie czas rozdawania prezentów. Gdy wróciłam wszystko było już gotowe. Gdy podzieliliśmy się opłatkiem i usiedliśmy do stołu zadzwonił dzwonek. Pobiegłam otworzyć. Był to jakiś starzec, zaprosiłam go do środka. Usiadł z nami i razem zjedliśmy. Gdy było późno pożegnaj się, podziękował i wyszedł. Chwilę potem przyleciał na swoich saniach święty Mikołaj i poleciałam z nim rozwozić prezenty. Widziałam jak przeciskał się przez małe kominy, a tam gdzie ich nie było przez okna. Na koniec powiedział, że dziękuje za pomoc i kolację, po czym szybko odleciał. Domyśliłam się, że to święty Mikołaj przebrał się za tego starca.

    bifa2961

    OdpowiedzUsuń
  31. ''Gdy obudziłam się w ten poniedziałkowy, wigilijny ranek, w całym domu unosił się przyjemny zapach cynamonu. Ochoczo ruszyłam w stronę kuchni, aby pomóc rodzicom w świątecznych przygotowaniach. Nagle usłyszałam dzwonek zwiastujący czyjeś przybycie. "Otworzę!" krzyknęłam i uchyliłam drzwi, aby sprawdzić kim jest niezapowiedziany gość. Za drzwiami zobaczyłam... jednorożca ubranego w czapkę mikołaja! Zdziwiłam się niesamowicie. Zwierzę przywitało się ze mną i wręczyło prezenty. Życzyło wesołych świąt i poleciało. Nie mogłam uwierzyć, że to się zdarzyło na prawdę. Mówiący jednorożec przyleciał i dał mi prezenty. Gdy opowiedziałam o tym tacie tylko się zaśmiał i powiedział ''Różne rzeczy mogą się zdarzyć''.

    OdpowiedzUsuń
  32. "Gdy obudziłam się w ten poniedziałkowy, wigilijny ranek, w całym domu unosił się przyjemny zapach cynamonu. Ochoczo ruszyłam w stronę kuchni, aby pomóc rodzicom w świątecznych przygotowaniach. Nagle usłyszałam dzwonek zwiastujący czyjeś przybycie. "Otworzę!" krzyknęłam i uchyliłam drzwi, aby sprawdzić kim jest niezapowiedziany gość. Za drzwiami zobaczyłam... całą swoją rodzinę. Ale za nimi stał ktoś. Ktoś kogo nigdy nie widziałam. Wszyscy radośni i pełni świątecznego klimatu wkroczyli do naszego domu, ale nieznajomy siedział smutny w śniegu i na mrozie. Szybko zawołałam mamę, po czym ta zaprosiła do nas niespodziewanego gościa. Okazało się, że to ktoś, kto nie ma z kim spędzić świąt, samotna osoba, bezdomny. Było mi bardzo przykro, że na świecie są takie osoby, które spędzają święta bez najbliższych. Już po wypatrzeniu pierwszej gwiazdki wszyscy zebrali się przy stole. Wręczyiśmy sobie prezenty, nie zapomnieliśmy też o niezapowiedzianym gościu. Po skończeniu wigilijnej kolakcji wszyscy rozeszli się w radosnej i świątecznej atmosferze. Również i nieznajomy. Ae widząc jak wychodził, przyjrzałam mu się uważnie. Kiedy był już na zewnątrz stało się coś niezwykłego- przeobraził się w Świętego Mikołaja! Pociągnął go zaprzęg pięknych reniferów. Jestem pewna, że chciał zobaczyć o dobroduszności innych ludzi. Mam nadzieję, że będzie mile wspominał wizytę u nas. To była niezapomniana Wigilia!

    OdpowiedzUsuń
  33. Za drzwiami zobaczyłam mojego kochanego chłopaka, który trzymał w ręce bukiet róż i mały prezencik. Ubrany był w białe spodnie i czerwoną kurtkę, a na głowie miał małą czapkę Świętego Mikołaja. "Przyszedłem połamać się z Tobą opłatkiem i życzyć Ci dużo zdrowia, szczęścia, samych sukcesów i dążenia do Swoich celów. A to mały prezent dla Ciebie" Wtedy rzuciłam się Mu w ramiona i pocałowałam Go w policzek. Po krótkiej rozmowie, zaproponowałam mu alby wszedł do środka, lecz on powiedział Mi, że musi odwiedzić Babcie w szpitalu. Więc pożegnał się i odszedł. Czekałam aż zniknie w porannej mgle ...

    Qnopers_x3

    OdpowiedzUsuń
  34. Gdy obudziłam się w ten poniedziałkowy, wigilijny ranek, w całym domu unosił się przyjemny zapach cynamonu. Ochoczo ruszyłam w stronę kuchni, aby pomóc rodzicom w świątecznych przygotowaniach. Nagle usłyszałam dzwonek zwiastujący czyjeś przybycie. "Otworzę!" krzyknęłam i uchyliłam drzwi, aby sprawdzić kim jest niezapowiedziany gość.Zobaczyłam moją babcie z prezentami.O co to za prezenty spytałam moja młodsza siostra?Dowiesz się później powiedziała babcia,a teraz idę pomóc mamie w przygotowaniu dań wy za ten czas ubierzcie choinkę z tatą a jak skończycie przyjdźcie pomagać w dekoracjach.Zabrałam się za ubieranie choinki lecz zadzwonił telefon.Odebrałam.Okazało się,że dzwoni moja koleżanka z pytaniem czy mogłaby do mnie przyjść bo jej rodzice jadą na wigilię do babci,a ona nie chce się nudzić.Zgodziłam się.Kinga była u mnie w 5 minut.Widzę że ubierasz choinkę powiedziała.Tak odpowiedziałam.Mogę pomóc.Dobra ale trzeba rozplątać łańcuchy bo są tak pomotane.W pół godziny choinka stała gotowa.Poszłyśmy do kuchni robić dekorację jednak mama powiedziała,że nie trzeba,bo zrobiła wszystko z babcią i chcę żebyśmy poszły do sklepu kupić przyprawę.Nie chciało mi się,ponieważ było okropnie zimno i padał śnieg,a ja do tych co lubią zimę nie należę ale moja koleżanka już była gotowa iść po przyprawę.Jak wróciłyśmy z sklepu byłam cała czerwona.Mama już wszystko przygotowała.Gdy wybiła 16 goście zaczęli się schodzić i kłaść prezenty pod choinkę.Zjedliśmy kolację i podeszłyśmy pod choinkę rozpakowywać prezenty.

    megagwiazda22

    OdpowiedzUsuń
  35. "Gdy obudziłam się w ten poniedziałkowy, wigilijny ranek, w całym domu unosił się przyjemny zapach cynamonu. Ochoczo ruszyłam w stronę kuchni, aby pomóc rodzicom w świątecznych przygotowaniach. Nagle usłyszałam dzwonek zwiastujący czyjeś przybycie. "Otworzę!" krzyknęłam i uchyliłam drzwi, aby sprawdzić kim jest niezapowiedziany gość. Za drzwiami zobaczyłam...moją dawną starą przyjaciółke z dzieciństwa która wyprowadziła się do Londynu mając 8 lat.Bardzo ucieszyłam się że wróciła i nareszcie mogłam ją zobaczyć,nie wierzyłam własnym oczom,po chwili przyszła mama.Na jej twarzy pojawiły sie rumieńce i szybko pobiegła przygotować jeszcze jeden kawałek makowca dla Agnieszki(imie przyjaciółki).Byłam strasznie radosna,że nareszcie zobaczyłyśmy się po 6 latach i możemy wszystko sobie opowiedzieć.Po zjedzeniu makowca poszłyśmy na spacer.Był ogromny mróz.Powiedziałam Agnieszce jak chłopaki z naszej starej klasy się zmienili oraz jak wszystko się pozmieniało.Zmarznięte i całe mokre wróciłyśmy do mnie odpocząć.Następnie razem z Agą ubrałyśmy moją choinkę.Po kilku godzinach Aga oznajmiła mnie że musi już wracać na wigilie do domu i że się spotkamy następnym razem. ~ Magia Świąt.
    MissWiki7s

    OdpowiedzUsuń
  36. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  37. Każdy zasługuje na drugą szansę.
    Gdy obudziłam się w ten poniedziałkowy, wigilijny ranek, w całym domu unosił się przyjemny zapach cynamonu. Ochoczo ruszyłam w stronę kuchni, aby pomóc rodzicom w świątecznych przygotowaniach. Nagle usłyszałam dzwonek zwiastujący czyjeś przybycie. "Otworzę!" krzyknęłam i uchyliłam drzwi, aby sprawdzić kim jest niezapowiedziany gość. Za drzwiami zobaczyłam mojego tatę. Nie widziałam go od paru dobrych lat. Zmrużyłam oczy i odstąpiłam krok by ojciec wszedł. Uśmiechnął się do mnie. Moja twarz nie wyrażała żadnych uczuć. Chciałam by tata poczuł moją niechęć. Zatrzasnęłam drzwi i skrzyżowałam ręce na piersi.
    - Co tu robisz ? - mruknęłam niechętnie unosząc łuk brwiowy.
    - Dzisiaj wpadłem do Was na wigilię - rzucił nieśmiało. Widząc moje zachowanie, spuścił wzrok wpatrując się w swoje buty.
    Mama zeszła na dół, kiedy zobaczyła naszego "gościa" rozpromieniała w uśmiechu.
    - Xavier!- pisnęła wesoło po czym niespodziewanie znalazła się w jego ramionach. CO DO LICHA ?!, pomyślałam. Przecież są rozwiedzeni! Zaraz zwymiotuję.
    Patrzyłam na nich z niedowierzaniem. Muszę powiedzieć, że nawet z małym obrzydzeniem. Nie spodziewałam się tego. Xavier pomógł nam w przygotowaniach do Wigilii. Rozłożył prezenty pod choinką, zawsze tak robił. Kiedy był jeszcze z mamą. Kiedy dziadkowie i wujostwo zjawili się na kolacji, mama z tatą uroczyście wstali z krzeseł i złapali się za ręce.
    - Ja i Xavier od paru miesięcy jesteśmy parą. Poprosił mnie o rękę - mama cała drżała,a na jej ustach malowała się radość.
    - Słucham ?!- warknęłam podnosząc się gwałtownie z krzesła- Po moim trupie. Oszukiwałaś mnie przez tak długi czas?! O tą niespodziankę Ci chodziło?! Wiesz, nie udała Ci się. -burknęłam, odepchnęłam krzesło,które runęło na podłogę z hukiem - Wesołych Świąt - zmierzyłam wszystkich wzrokiem i powędrowałam do pokoju.
    Oczy mamy napełniły się łzami, wtuliła się w klatkę piersiową Xaviera.
    - Pogadam z nią - zaszeptał mamie do ucha.
    Siedziałam w pokoju na mojej kanapie. Wzrok miałam wbity w dużą, pięknie przystrojoną choinkę ,która stała w rogu pokoju. Nie mrugałam. Nie oddychałam. Nie chciałam nic robić. Wszystko stało się takie nijakie. Nagle do pokoju wszedł tata. Poprawił nerwowo krawat. Bez słowa usiadł obok mnie. Zmierzyłam go wzrokiem. Rozmawiał ze mną. Prowadził ten swój idiotyczny monolog. Zaraz, wcale nie aż tak idiotyczny. Kiedy miał już wstać z kanapy z porażką malowaną na twarzy, złapałam go za rękę. Dam mu drugą szansę. W końcu, tatę ma się jednego. Każdy zasługuje na drugą szansę. A szczególnie w Święta, kiedy ludzie zbliżają się do siebie. A już na pewno rodzinne więzy się zaciskają. Wspaniałe Święta.

    Hannh.MontanaxD

    OdpowiedzUsuń
  38. ... Mężczyznę który szeroko uśmiechnął się do mnie ze zdziwieniem . Patrzę na niego wielkimi oczami,ponieważ nie wiem kto to jest ? Przychodzi mama i następuje cisza ... mówi :,, To naprawde ty ?'' Wszystkich ogarnęła radość , tylko ja nie wiedziałam o co chodzi. Oczywiście jak wypada zaprosiliśmy go do środka . W końcu nie wytrzymałam :,,Mamo!Tato! kto to jest ? '' Nastąpiła cisza...,,Dziecko kochane to było dawno temu...'' Nagle ,,obcy'' przerwał wypowiedź ,, Może ja to opowiem.To było 13 lat temu...twój Daleki wujek Ryszard i ja pokłóciliśmy się. Nawet nie pamiętam o co ale byłą to kłótnia po której wyszedłem z domu i nie wróciłem nigdy..Tylko kłopoty były ze mnie. Wyjechałem do Niemczech tam zacząłem nowe życie, przynajmniej się starałem...'' - słuchałam to z ciekawością,coraz bardziej czułam że nasza rodzina jest bardziej tajemnicza niż myśle.. [..] ,,Twój dziadek był mi bardzo bliski więc to do neigo postanowiłem wrócić powiecie mi gdzie on jest ..? - Dziadek?Dziadek...nie żyje... ,, przepraszam...'' Nastąpiła chwila ciszy i zagłuszył ją dźwięk telefonu . Wszyscy się rozeszli,Po 15 minutach wszyscy już zapomnieli o tym jak odbyła się rozmowa. z nowym ,,starym'' członkiem spędziliśmy święta,niezapomniane święta .. pierwsze święta bez dziadka...

    OdpowiedzUsuń
  39. jak tak czytam te niektore prace to zadaje sobie jedno pytanie ile osob,ktore tak pisza o tym ze spotkaly bezdomnego i zaprosily go do domu na poczestunek, zrobiloby to tak naprawde no wiecie ze wpuszcza bezdomnego i nakarmia

    OdpowiedzUsuń
  40. Gdy obudziłam się w ten poniedziałkowy, wigilijny ranek, w całym domu unosił się przyjemny zapach cynamonu. Ochoczo ruszyłam w stronę kuchni, aby pomóc rodzicom w świątecznych przygotowaniach. Nagle usłyszałam dzwonek zwiastujący czyjeś przybycie. „Otworzę!” krzyknęłam i uchyliłam drzwi, aby sprawdzić kim jest niezapowiedziany gość. Za drzwiami zobaczyłam karzełka w całości ubranego w kolory: biały, ciemnozielony i czerwony. Miał na sobie czapkę z pomponem niemal tak wielkim, jak jego głowa oraz zabawne buty z zawiniętym noskiem. W ręce trzymał plik spiętych ze sobą kartek, a za jego podłużnym, spiczastym uchem tkwił długopis. „Ee...” wydusiłam z siebie, wszystko, na co było mnie stać w tej chwili. „No tak. Ludzie często tak reagują, gdy mnie spotykają” wyrozumiale odparł skrzat. Skupił się na swoich dokumentach. Wyjął długopis zza ucha i poskrobał się nim po kartoflanym nosie. „Z moich danych wynika, że jesteś w tym domu jedynym dzieckiem, prawda?” bardziej stwierdził, niż spytał. Nie dając mi czasu na odpowiedź dodał: „W takim razie musisz potwierdzić tę informację podpisując się, o, tutaj.” Postukał kilka razy palcem w miejscu przeznaczonym na podpis. Podał mi długopis i cierpliwie czekał, aż trzęsącą się ręką napiszę swoje imię i nazwisko. „Dobrze...” pokiwał głową skrzat. „To jeszcze pokwitowanie, że w ogóle przyszedłem”. Ponownie wskazał odpowiednie miejsce na kartce. „Kim jesteś?” zdołałam spytać, wciąż onieśmielona nietypowym stworzeniem stojącym przede mną. „No jak to, nigdy nie spotkałaś elfa, pomocnika Świętego Mikołaja? Teoretycznie co roku ktoś powinien odwiedzić wszystkie dzieci, żeby skontrolować ilość potrzebnych prezentów. Nasz oddział statystyczny prowadzi ciągłe obliczenia, ale w 365 dni wszystko się może zdarzyć i dlatego co roku musimy zaczynać liczenie od nowa. To niekończąca się praca, mówię ci!” z zaangażowaniem opowiadał (jak się okazało) elf. W jednej chwili przerwał, jakby sobie coś przypomniał. „Nie powinienem był tyle gadać. Naprawdę mi się spieszy. No, podpisuj, a ja znikam.” powiedział elf. Znów koślawo się podpisałam, zastanawiając się nad kolejnym pytaniem, które mu zadam. Elf uśmiechnął się szeroko, mrugnął okiem i zdążył jeszcze powiedzieć: „Tylko nie mów o mnie rodzicom, ani w ogóle nikomu dorosłemu!”. I zniknął. Rozpłynął się w powietrzu. W jednej chwili był, a w drugiej już go nie było. Przez jakiś czas stałam w progu i wpatrywałam się w miejsce, w którym stał elf. W końcu zebrałam się w sobie i wróciłam do domu. Mama podniosła na mnie wzrok, zdziwiona moim milczeniem. „Kto to był, kochanie?” zapytała. „Kolędnicy” odpowiedziałam nieprzekonująco, nadal rozmyślając o niespodziewanej wizycie.

    ~ majowa_pani

    OdpowiedzUsuń